We are back home after travelling for almost eighteen months and a few days ago, I met my friend. We hadn’t seen each other for a year or longer. We had been travelling, of course. and she is an oil and gas engineer working on fortnightly or monthly shifts in the desert. As we were catching up on our stories, I told her why I had come home earlier than planned, and I realised that though I know this in my head, no one else knows. So it’s about time to write about it.
When we started travelling, we planned initially to go for a year. That year flew by and it was so good that we extended for another year. But then, one rainy afternoon, I suddenly felt like Forest Gump who after three years of running stopped. He was tired and it was time to go back home.
The same thing had happened to me. I was just tired. My body felt tired and I was getting sick far too often. I was also weary of being a semi-single parent by my own choice. The girls are easy to travel with, but I realised I was longing for the luxury of being able to share responsibilities with another person.
Now at home, I have an abundance of simple happy moments playing all together, or just observing the girls playing together with Nick.
I realised as well that I was missing falling asleep cuddled up with my husband (only the first five minutes, because after that I need my own space) and his night mumbles “I love you, honeybunch”.
I missed being together as a family, and the girls missed it too, so we have stopped travelling for the time being and we are back home. Not defeated, but with an overwhelming feeling of how good it is for us all to be together.
We started travelling in an environment of different priorities. Zoe had food-associated behavioural issues; I was thinking “if I can’t do this now, then when?” Also I had a growing awareness that I had converted a hobby that I loved for a very successful and profitable business, but in doing so I had lost the fun. So it was about finding a new environment for me and Zoe to nurture us both. Nick was the most supportive person. He trusted me to go and do what I felt was right for me and the girls. I did and I am utterly grateful to him for letting me follow my dreams.
I’m aware this has all been about me, but the experience of travelling has been vastly enriching for all of us including Nick who has been with us not only in Oman and at our cottage in Poland but also in Australia, Vietnam, Thailand, the UK and Slovakia.
And our travels aren’t over – this year we shall go west, to Europe and the New World and this time we shall all be together.
I wish you and my family a very happy healthy 2018 – with lots of adventure and lots of travels!
Z powrotem w domu
Kilka dni temu spotkałam się z moja przyjaciółka. Nie widziałyśmy się rok albo dłużej. My podróżowaliśmy a ona jest inżynierem pracującym przy wydobyciu ropy i pracuje na pustyni na zmianach tygodniowych albo miesięcznych. Miałyśmy sobie dużo do opowiedzenia. Powiedziałam jej dlaczego wróciłyśmy wcześniej i zorientowałam się ze ja to wiem i jest to dla mnie oczywiste ale nikt poza mną nie wiem. Teraz przyszedł czas aby o tym napisać.
Gdy zaczęliśmy podróżować plan był aby podrozowac przez jeden rok szkolny. Rok minął tak szybko i było tak fajnie zdecydowałam ze przedłużymy nasze wojaże na następny rok. Ale jednego deszczowego popołudnia w Kambodży poczułam się jak Forest Gump, który po trzech latach biegania nagle się zatrzymał, zorientował się ze jest zmęczony i chce wrócić do domu.
To samo stało się ze mną. Po prostu byłam zmęczona. Czułam jak mi się niechce jak całe moje ciało odmawia współpracy a do tego zbyt często miałam problemy z żołądkiem kończące się na wizytach w toalecie. Byłam również zmęczona będąc samotna matka z wyboru. Dziewczynki są bardzo grzeczne i łatwo się z nimi podróżuje ale brakowało mi z nie mogę podzielić się odpowiedzialnością z druga osobą, taka mała rzecz a po jakimś czasie wydawała się luksusem.
Teraz gdy jesteśmy w domu wszystko wydaje się taki łatwe i radosne. Radość z wspólnych zabaw albo z obserwowania jak dziewczynki bawią się Nickiem.
Dopiero po powrocie do domu zorientowałam się ze tęskniłam za usypianiem wtulajac się w mojego męża (oczywiście tylko przez pierwsze piez minut gdyż później potrzebuje przestrzeni dla siebie u wszystkich moich poduszek). Tęskniłam również za połspiacym, nocnym marudzeniem mojego męża – „I love you honeybunch”.
Tęskniłam za byciem pełna rodziną, a dziewczynki tęskniły za tatą wiec przestałyśmy podróżować „na ta chwilę” i wróciłyśmy do domu. Nie, nie pokonane ale ogromnym poczuciem radości z tego jak dobrze jest nam razem.
Zaczęłyśmy podróżować z przeróżnych powodów. Zoe miała dużo problemów zachowawczych powiązanych z jedzeniem. Ja ciągle myślałam ze jeśli teraz nie zacznę podróżować to kiedy. Równocześnie czułam ze zamieniłam hobby które kochałam (fotografię) w intratny biznes i równocześnie straciłam cała radość z robienia zdjęć. Całe podróżowanie miało na celu znalezienie najlepszego miejsca dla mnie i diety dla Zojki. Nick był niesamowicie wspierający i ufał mojemu instynktowi że wiem co jest najlepsze dla mnie i dziewczynek. Jestem mu niezmiernie wdzięczna ze pozwolił mi spełnić moje marzenia.
Mam wrażenie ze to wszystko co napisałam kręci się wokół mnie i moich potrzeb i marzeń, ale tak naprawdę całe doświadczenie z podróżowania wzbogaciło nas wszystkich włączając Nicka, który mimo tego ze nie podróżował z nami cały czas to odwiedził nas w Polsce, Australii, Wietnamie, Tajlandii, Anglii i Słowacji.
I oczywiście to nie jest koniec naszego podróżowania. W tym roku pojedziemy na zachód – do Europy i Nowego Świata i już będziemy razem.