Kilka dni temu spotkałam się z moja przyjaciółka. Nie widziałyśmy się rok albo dłużej. My podróżowaliśmy a ona jest inżynierem pracującym przy wydobyciu ropy i pracuje na pustyni na zmianach tygodniowych albo miesięcznych. Miałyśmy sobie dużo do opowiedzenia. Powiedziałam jej dlaczego wróciłyśmy wcześniej i zorientowałam się ze ja to wiem i jest to dla mnie oczywiste ale nikt poza mną nie wiem. Teraz przyszedł czas aby o tym napisać.
Gdy zaczęliśmy podróżować plan był aby podrozowac przez jeden rok szkolny. Rok minął tak szybko i było tak fajnie zdecydowałam ze przedłużymy nasze wojaże na następny rok. Ale jednego deszczowego popołudnia w Kambodży poczułam się jak Forest Gump, który po trzech latach biegania nagle się zatrzymał, zorientował się ze jest zmęczony i chce wrócić do domu.
To samo stało się ze mną. Po prostu byłam zmęczona. Czułam jak mi się niechce jak całe moje ciało odmawia współpracy a do tego zbyt często miałam problemy z żołądkiem kończące się na wizytach w toalecie. Byłam również zmęczona będąc samotna matka z wyboru. Dziewczynki są bardzo grzeczne i łatwo się z nimi podróżuje ale brakowało mi z nie mogę podzielić się odpowiedzialnością z druga osobą, taka mała rzecz a po jakimś czasie wydawała się luksusem.
Teraz gdy jesteśmy w domu wszystko wydaje się taki łatwe i radosne. Radość z wspólnych zabaw albo z obserwowania jak dziewczynki bawią się Nickiem.
Dopiero po powrocie do domu zorientowałam się ze tęskniłam za usypianiem wtulajac się w mojego męża (oczywiście tylko przez pierwsze piez minut gdyż później potrzebuje przestrzeni dla siebie u wszystkich moich poduszek). Tęskniłam również za połspiacym, nocnym marudzeniem mojego męża – „I love you honeybunch”.
Tęskniłam za byciem pełna rodziną, a dziewczynki tęskniły za tatą wiec przestałyśmy podróżować „na ta chwilę” i wróciłyśmy do domu. Nie, nie pokonane ale ogromnym poczuciem radości z tego jak dobrze jest nam razem.
Zaczęłyśmy podróżować z przeróżnych powodów. Zoe miała dużo problemów zachowawczych powiązanych z jedzeniem. Ja ciągle myślałam ze jeśli teraz nie zacznę podróżować to kiedy. Równocześnie czułam ze zamieniłam hobby które kochałam (fotografię) w intratny biznes i równocześnie straciłam cała radość z robienia zdjęć. Całe podróżowanie miało na celu znalezienie najlepszego miejsca dla mnie i diety dla Zojki. Nick był niesamowicie wspierający i ufał mojemu instynktowi że wiem co jest najlepsze dla mnie i dziewczynek. Jestem mu niezmiernie wdzięczna ze pozwolił mi spełnić moje marzenia.
Mam wrażenie ze to wszystko co napisałam kręci się wokół mnie i moich potrzeb i marzeń, ale tak naprawdę całe doświadczenie z podróżowania wzbogaciło nas wszystkich włączając Nicka, który mimo tego ze nie podróżował z nami cały czas to odwiedził nas w Polsce, Australii, Wietnamie, Tajlandii, Anglii i Słowacji.
I oczywiście to nie jest koniec naszego podróżowania. W tym roku pojedziemy na zachód – do Europy i Nowego Świata i już będziemy razem.